
Andora
Estanys de Tristaina
Trekking wokół trzech jezior w Pirenejach
Drugi dzień w Andorze
Kolejnego dnia w Andorze od rana mocno pada. Nasz hotel oferuje darmowe całodzienne wejście do spa dla gości, którzy nocują w nim przynajmniej 2 dni, ale w niedzielę spa jest nieczynne. Siedzimy w hotelu w oczekiwaniu na koniec ulewy. Co jakiś czas wychodzę przedłużyć bilet parkingowy – kosztuje 0,5€ na trzy godziny. W telewizji oglądamy protesty w Barcelonie, wiele tysięcy osób wyszło na ulice miasta. Oby tylko znowu nie zablokowali lotniska. Jutro oddajemy auto w Barcelonie, a następnego dnia rano lecimy na Teneryfę.
Przestaje padać dopiero o 16. Jeszcze zdążymy gdzieś pójść. Bierzemy auto i jedziemy 18 km na północ – na szlak do jezior Estanys de Tristaina.


Dojeżdżamy zygzakowatą drogą na wysokość 2230 m. Parkuję przy stacji kolejki Coma d’Arc. Wychodzimy na szlak tuż przy budynku, podchodząc lekko zboczem do góry. Kiedy osiągamy wysokość 2300 m, czeka nas niespodzianka. Pireneje są ośnieżone! Przez chmury z dołu nie było tego widać. Warunki diametralnie się zmieniły. Dobrze, że wczoraj weszliśmy na Coma Pedrosa.



Idziemy w kierunku trzech jezior, otoczonych przez góry. Za nimi jest Francja. Nisko położone chmury przesuwają się i odsłaniają nam widok na 2 jeziora. Oczywiście poza nami nikogo tu nie ma 🙂 Mamy możliwość zobaczenia natury sami, bez udziału osób trzecich, co jest ogromnym plusem takiej wycieczki.


Kierujemy się w stronę leżącego najniżej jeziora Estany Primer. Jezioro leży poniżej szczytu o kształcie piramidy. Widzimy je najpierw z wyżej położonego terenu, następnie zaczynamy schodzić do brzegu.


Warunki się pogarszają. Zaczyna padać deszcz ze śniegiem. Maszerujemy dalej, ani myśląc odpuszczać. Mnie się oczywiście podoba, niech pada, jeden taki dzień nie zaszkodzi. Zawsze to inne doznania niż poprzedniego dnia. Nikt nie mówił, że ma być lekko 🙂



Cały dzień padało, strumyki niosą ze sobą więcej wody niż zwykle. Przechodzimy obok wartko spływającego strumienia, a w tle mamy zaśnieżone szczyty. Właściwie ze strumienia zrobił się wpadający do jeziora wodospad. Jest super 🙂





W górach na grani jest zimowo, a przy jeziorku część roślin ma jeszcze kontrastujące z białym śniegiem, jaskrawe jesienne barwy.




Przechodzimy wzdłuż Estany del Mig, deszcz nieco ustaje. Dochodzimy do mostka przy największym jeziorze – Estany de Més Amunt. Przestrzeń za nim zamykają szczyty o wysokości od 2820 m (Azumo) do 2878 m – Pic Tristaina. Na grani jest wyznaczona granica z Francją. Wokół jeziora istnieją szlaki trekkingowe. Mostek jest dobrym miejscem do zrobienia panoramicznego zdjęcia.

Chmury częściowo spowijają szczyty, ale i tak jest tutaj ładnie!


Po zrobieniu zdjęć i napatrzeniu się na ośnieżone góry wracamy wzdłuż drugiej strony jeziora.




Jestem zadowolony dlatego, że udało się zobaczyć przyrodę w ciekawych jesienno-zimowych okolicznościach i nie zmarnowaliśmy dnia. Mocna ósemka.